Trzy dni z bielikami

Drugi weekend października spędziłem na plenerze zorganizowanym przez TFP u Marcina Nawrockiego w okolicach Gostynina. Tematem przewodnim pleneru były nasze największe ptaki drapieżne, czyli bieliki.

Był to mój pierwszy plener, w którym brałem udział i muszę przyznać, że na początku nie bardzo wiedziałem czego mogę się spodziewać. Chodziło nie tylko o samą organizację, która stała na bardzo wysokim poziomie, ale także o same ptaki. Nie wiedziałem ile ptaków będzie i jakie będą możliwości ich sfotografowania.

To co zastałem na miejscu przerosło moje oczekiwania. Podczas tych trzech dni miałem okazję obserwować jednocześnie nawet 16 bielików. 

Takie nagromadzenie ptaków w jednym miejscu nie jest oczywiście przypadkowe, gdyż w sezonie zimowym są one podkarmiane.

Na miejscu mieliśmy do dyspozycji profesjonalnie wykonane czatownie, w których mogły się zmieścić nawet cztery osoby. Możliwość współdzielenia czatowni z kolegami i koleżankami, to jedna z największych zalet pleneru. Podczas wielu godzin spędzonych razem, mieliśmy okazję wymienić się swoimi doświadczeniami, przetestować różny sprzęt i podyskutować na wiele różnych tematów niekoniecznie związanych z fotografią.

Wracając do bielików, to podczas tego pleneru pierwszy raz w życiu miałem okazję oglądać te ptaki z bliska. 

Były momenty, że ptaki podchodziły bardzo blisko czatowni, a czasami nawet siadały na dachu.

W czasie tego trzydniowego pleneru miałem okazję podglądać i sfotografować bieliki w wielu różnych sytuacjach. 

Jednymi z najciekawszych momentów były te, w których dochodziło do bezpośredniej interakcji pomiędzy poszczególnymi osobnikami.


Przy tak dużej ilości ptaków w jednym miejscu często dochodziło pomiędzy nimi do utarczek, które miały na celu przede wszystkim ustalenie hierarchii.


Często takie utarczki wyglądały naprawdę spektakularnie.

Oprócz bielików, na miejscu była całkiem spora gromada towarzyszących im kruków i srok.

Co ciekawe zarówno kruki jak i sroki, pomimo dużo mniejszych rozmiarów, zupełnie nie bały się bielików. Często można było obserwować jak zaczepiały o wiele od siebie większe ptaki lub próbowały je przegonić.

To były naprawdę owocne trzy dni podczas, których poznałem nowych ludzi, zdobyłem całkiem sporo doświadczenia i przede wszystkich świetnie się bawiłem.






Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bliskie spotkanie

Gość z dalekiej północy

Myszakowy zawrót głowy