Kszyk
Pomyślne łowy nad zalewem w Zesławicach sprawiły, że postanowiłem wybrać się tam ponownie. Znów liczyłem, że uda mi się sfotografować wodnika, ale i tym razem nic z tego nie wyszło. Jednak nic straconego, bo zamiast wodnika był kszyk. Ale po kolei.
Z powodu upałów bajorko, przy którym rozłożyłem się poprzednim razem, wyschło. Musiałem zatem przenieść się w inne miejsce. Kilkadziesiąt metrów dalej znalazłem całkiem obiecująco wyglądający stawik. Rozłożyłem się ze sprzętem i czekałem.
Jako pierwsze pojawiły się dwa kszyki. Chwilkę posiedziały w pobliżu trzcin, po czym jeden z nich odleciał.
Drugi postanowił zostać i poszukać czegoś do jedzenia.
Ptak chwilę brodził w wodzie, po czym przeniósł się na brzeg.
Po chwili odpoczynku postanowił się przespacerować w moim kierunku.
Moje dotychczasowe spotkania z kszykami ograniczały się do oglądania jak uciekają spod moich nóg lub obserwowania ich z dość znacznej odległości. Tym razem mogłem z bliska podziwiać piękno tego ptaka.
Oprócz kszyka pojawili się jeszcze inni goście, ale o nich opowiem w kolejnym wpisie.
Komentarze
Prześlij komentarz