Przepis na zimorodka

Zapytałem jednego z kolegów fotografów, który właśnie chwalił się wspaniałymi zdjęciami zimorodka, jak udało mu się zrobić takie zdjęcia. W odpowiedzi dostałem bardzo konkretny przepis. 

1. Należy znaleźć miejsce, gdzie są zimorodki

2. Znaleźć ich ulubione miejsce, z którego polują (zazwyczaj gałąź lub kępę trzcin)

3. Ukryć się i czekać, aż przylecą

Jak widać przepis jest prosty (czemu ja na niego nie wpadłem:) ). Postanowiłem go wypróbować podczas lipcowego pobytu w Kłaju.

Pierwszy punkt miałem już za sobą, gdyż kilkukrotnie fotografowałem tam zimorodki (niestety zazwyczaj z dość dużej odległości). Pozostało tylko znaleźć ich ulubione miejsce.

Przez kilka dni chodziłem wzdłuż starorzecza Raby i wypatrywałem gdzie najczęściej przesiadują lub skąd zazwyczaj uciekają spłoszone moją obecnością.

Okazało się, że takich miejsc jest dość sporo, gdyż okolica obfituje w różne zwalone drzewa i gałęzie wystające z wody. 

Jedno z miejsc wyglądało dość obiecująco pod kątem możliwości dojścia. Pozostał już tylko trzeci punkt, czyli zaczaić się i czekać.

Trochę czasu minęło, ale w końcu zimorodek się pojawił. Po chwili dołączył do niego drugi.

W pewnym momencie jeden z ptaków podleciał dość blisko, ale był zasłonięty przez gałęzie. Jeśli chciałem mu zrobić zdjęcie, musiałem trochę się przemieścić, tak aby mieć go całkowicie na widoku

Zimorodek mnie obserwował, ale się nie spłoszył.

Myślałęm, że może uda mi się uchwycić moment polowania, niestety miesce, które zimorodki wybrały było bardzo zacienione. Pomimo wielu prób nie udało mi się zrobić zdjęcia polowania, ale wszystko przede mną. Na razie pozostają portrety.

Jak widać przepis na zimorodka daje radę.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bliskie spotkanie

Gość z dalekiej północy

Myszakowy zawrót głowy