Przy karmniku


W sporej części kraju wiosna na dobre się już rozpoczęła, jednak w górach ciągle jeszcze leży całkiem sporo śniegu. Wcześniejszy tydzień wraz z rodzinką Łukasza Ch. wybraliśmy się do Wisły na narty. Tak naprawdę, to dziewczyny z dzieciakami jeździły, a my z Łukaszem postanowiliśmy wolne chwile poświęcić na fotografię. 

Jednym z naszym głównych celów był karmnik, który stał przed domem, w którym mieszkaliśmy. Po uzupełnieniu wsadu w postaci słonecznika i orzeszków ziemnych, nie musiliśmy długo czekać, aż przy karmniku zjawią się goście.

Jednymi z najliczniejszych były czyże, które zazwychaj w sporej grupie odwiedzały karmnik. były tam oczywiście zarówno samce

jak i samice.

Oprócz czyży, regularnie pojawiały się kowaliki, które najbardzie zasmakowały w orzeszkach ziemnych, ale słonecznikiem też nie gardziły.

Najczęstszymi gośćmi były jednak sikorki. Nie mogło zabraknąć tych najbardziej znanych jak modraszki

oraz bogatki.

Jednak najwięcej frajdny sprawiły nam dwa inne gatunki sikorek. Pierwsza z nich to sosnówka.

To najmniejsza z naszych sikorek, a za razem była najbardziej odważna.

Jako jedna z pierwszych przylatywała do karmnika i prawie wcale nie przejmowała się obecnością ludzi, nawet tych najmniejszych i najbardziej hałaśliwych.

Z drugą sikorką sprawa wyglądała nieco gorzej, ponieważ "atakowała" karmnik z okolicznych krzaków, po czym od razu wskakiwała w jakieś gęstwiny, aby skonsumować, to co porwała z karmnika.

To oczywiście czubatka.

Trudny z niej model, ale ze zdjęć, które jej zrobiłem jestem chyba najbardziej zadowolony.

Ostanim z gości naszego karmnika były raniuszki.

To także ciężki "zawodnik". Zazwyczaj pojawiały się znienacka, "atakując" okolice karmnika całą gromadką.

Raczej unikały samego karmnika i głównie pożywiały się tym co spadło na ziemię.

Pomimo dużej ilości zdjęć jakie im zrobiłem, tylko kilka wyszło na tyle dobrze, aby móc się nimi pochwalić. Łukasz ma teorię, że każdy obiektyw/aparat mają jakiś gatunek z którym sobie nie do końca radzą. U niego są to gągoły, a u mnie wychodzi na to, że raniuszki.

Sesje przy karmniku to było naprawdę fajne ćwiczenie, które dało mi dużo doświadczenia i pozwoliło na spokojnie zapoznać się z niektórymi możliwościami mojego sprzętu.

Oczywiście wydawać by się mogło, że robienie zdjęć przy karmniku to prosta sprawa. Nie do końca się z tym mogę zgodzić, bo nawet jeśli uda się zrobić, dużo dobrych zdjęć, to pozostaje problem z wyborem tych najlepszych.



Komentarze

  1. Polecam Ci na wiosnę i lato poidełko. Potrafi się dziać nie mniej niż w karmniku. Ja ustawiłem fotopułapkę przy swoim i złapałem na nią kilka gatunków które nawet nie sądziłem, że w moim ogrodzie potrafią bywać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U moich rodziców najwięcej ptaków gromadzi się przy misce psa ;) Też czasem można się zdziwić, co przylatuje zwłaszcza, gdy pies jakoś się tym nie przejmuje.

      Usuń
  2. Wgl pozdrawiam, wpadam do Ciebie czasami zobaczyć co nowego, chyba nawet mnie zmotywowałeś abym sam coś wrzucał ;p

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bliskie spotkanie

Gość z dalekiej północy

Myszakowy zawrót głowy