Oko w oko z uszatką

Czasami mamy wrażenie, że ktoś nas obserwuje. Podobnie czułem się kiedy ostanio będąc w Miechowie przechodziłem obok świerka, który rośnie w pobliżu domu moich rodziców. Zazwyczaj w takiej sytuacji poprostu idę dalej i nie zawracam sobie tym głowy. Jednak doświadczenie poprzednich lat pozwalało mi przypuszczać, że na tym drzewie uda mi się coś wypatrzyć.

Nie myliłem się. Kiedy podszedłem bliżej, na ziemi zauważyłem całkiem sporo leżacych szarych grudek. Były to wypluwki,  które wskazywały na to, że to drzewo jest zamieszkałe przez sowę. W tym wypadku uszatkę. Chwilę to zajęło zanim udało mi się przeczesać wzrokiem gąstwinę gałęzi, ale udało się. Na jednej z gałęzi siedziała sowa i bacznie mi się przyglądała.

Po chwili okazało się, że na tym samym drzewie siedziała jeszcze jedna sowa. Była trochę miejsza i ciemniej ubarwiona.


Zimą uszatki często można spotkać w grupach liczących nawet kilkanaście osobników. Z taką sytuacją miałem do czynienia trzy lata temu podczas dużych mrozów. Wtedy na jednym świerku można było zobaczyć aż trzynaście osobników. Ciekawe czy podobnie będzie w tym roku.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bliskie spotkanie

Gość z dalekiej północy

Myszakowy zawrót głowy